To nasze kolejne grillowanie z Dobrą Kiełbasą i zarazem ostatnie z tych majówkowych. Aby to uczcić postanowiliśmy przygotować coś wyjątkowego. Gdy pierwszy głód na grillowe smakołyki zostaje zaspokojony, zawsze zaczynamy eksperymentować i szukać nowych pomysłów. Swojskie kiełbasy, kaszanki, karkówki, szaszłyki, skrzydełka – wszystko to uwielbiamy i cenimy. Jednak gdy już się nimi najemy, przychodzi czas, że chcemy odkrywać nowe smaki. Na szczęście grill daje nam morze możliwości.
Do grillowanego mięsa nie może zabraknąć warzyw. Zamiast majonezowych sałatek, czy tej najczęściej serwowanej (bardzo zresztą dobrej) sałatki „greckiej”, warto czasami pokusić się o coś lżejszego np. o wiosenną sałatkę z sezonowych warzyw. My wykorzystaliśmy w tym celu naszą ogródkową rukolę, pomidorki (jeszcze nie nasze, nasze rosną) i kwiatki z naszego ogródka – goździki, niezapominajki i inne jadalne.
Na gwiazdę wieczoru wybraliśmy polędwicę wołową – mięso tak pyszne, że stanowiłoby wyśmienite danie bez żadnych dodatków, jedynie z odrobiną soli. My jednak lubimy mocne akcenty, które w tym przypadku wcale nie zaszkodziły, a wręcz podniosły walory smakowe tego cudownego mięsa.
Jako dodatek do polędwicy wołowej przygotowaliśmy wspomnianą już sałatkę z ogródkowej rukoli, kwiatków i pomidorków koktajlowych.
Dzieła dopełnił grillowany ser camembert z czosnkiem i ogródkowym rozmarynem.
Jakby tego było mało, zaserwowaliśmy jeszcze grillowany boczek własnej roboty. Identyczny jaki razem z Dobrą Kiełbasą przygotowaliśmy na Wielkanoc. Cudownie chrupiący, lekko słony boczek na grillowanej kromce chleba. Takie proste, a takie pyszne.
To chyba najlepszy grill w naszym życiu. Niebiańska uczta.
Reklama
