Wielkanoc to nie tylko największe chrześcijańskie święto upamiętniające Zmartwychwstanie Jezusa. To także święto budzącej się na nowo przyrody, która po mrokach zimy na nowo rozkwita. Smutne postne dni dobiegają końca, a nadchodzi radość – nie tylko ta duchowa, ale i cielesna, związana ze sferą kulinarną. Ponieważ Wielkanoc to najstarsze i najważniejsze święto chrześcijan, narosło wokół niego wiele tradycji, zwyczajów i obrzędów. Spożywane w czasie wielkanocnego śniadania pokarmy mają swoją symbolikę.
W niektórych zakątkach naszego kraju zachował się bardzo stary zwyczaj związany z pożegnaniem postu. Post był bowiem znacznie gorliwiej przestrzegany, a co za tym idzie, wszyscy z utęsknieniem wyczekiwali końca wyrzeczeń. W związku z tym żegnano znienawidzone postne potrawy – żur i śledzia, robiąc im “pogrzeb”. Śledzia przybijano do drzewa, “za karę”, że zajmował w jadłospisie miejsce mięsa. Całe sagany postnego żuru zaś wylewano na ziemię.
Najważniejszym, centralnym punktem Świąt Wielkiej Nocy jest jajko – symbol nowego życia. Nowe życie to Zmartwychwstały Chrystus i budząca się przyroda. Jajka oczywiście i dawniej i dziś są przyozdabiane w charakterystyczne dla danego regionu wzorki. Nierzadko pisanki czy kraszanki to istne małe dzieła sztuki, które aż żal jeść. Dziś możemy oczywiście kupić nietoksyczne barwniki do jajek, ale w tradycyjnych domach wciąż przyrządza się “farbki” z wywarów roślinnych. Jajkiem się dzielimy, podajemy je faszerowane, otulone kołderką majonezu czy posypane szczypiorkiem.
Na stole wielkanocnym nie może zabraknąć tradycyjnych potraw: pieczonej białej kiełbasy, żurku lub białego barszczu, a także pysznych ciast: mazurków i babek. O ile babki to ciasta raczej uniwersalne, to mazurek piecze się wyłącznie w okresie Wielkiej Nocy.
Redakcja