Przemierzając Polskę wzdłuż i wszerz dotrzemy w końcu na Dolny Śląsk, czy to wcześniej czy później, w zależności od tego skąd ruszymy. Specyficzny klimat regionu daje się odczuć niemalże natychmiast. Może nie zawsze jednak zdajemy sobie sprawę z tego, jak obfity w tradycje kulinarne jest to obszar. Przybywając na Dolny Śląsk przygotujmy się na defiladę smaków.
W naszym kręgu zainteresowań leżą przede wszystkim kiełbasy i o te na Dolnym Śląsku nie trudno. Wędlinowym pępkiem regionu jest niewątpliwie miejscowość Niemcza. Z owej niewielkiej mieściny wywodzi się znakomita większość mięsnych produktów regionalnych województwa. Derywaty słowa “Niemcza” zawiera w swej nazwie aż sześć z siedmiu produktów. Kilka z nich czuję się w obowiązku omówić.
Zaczniemy po naszemu, czyli od kiełbasy. Niemczańskiej, a jakże! W zasadzie jest to lokalna odmiana kiełbasy ogólnie określanej mianem “swojskiej”, czyli wędzona, lekko słona, z wyraźnie wyczuwalnym smakiem przypraw, zwłaszcza czosnku i pieprzu. Mięso z młodych półtusz jest ręcznie wyrabiane, podobnie jak czosnek i przyprawy – ręcznie miażdżone, następnie takim farszem nadziewa się naturalne osłonki, które przekłuwa się wykałaczką, w celu usunięcia pęcherzyków powietrza. Niemczańską wędzi się na drewnie liściastym, które nadaje charakterystycznego aromatu. Taka kiełbasa jest trwała, spoista i przede wszystkim wyborna w smaku.
Podobnie wytwarza się kiełbasę „galicjankę” z Niemczy. Podobnie, to znaczy całkowicie tradycyjnymi metodami, casino przy użyciu produktów i mięsa wysokiej jakości. Podobnie także dlatego, że wędzi się ją na drewnie liściastym, a także dodaje czosnku, pieprzu i soli dla uzyskania wyrazistego smaku. Batony „galicjanki” są jednak sporo dłuższe i wiązane na końcach drewnianymi szpilkami.
Innym niemczańskim przysmakiem jest mięso domowe w kawałkach, czyli niejako wzór dzisiejszej konserwy. Siekane kawałki różnorodnych mięs (karkówka, łopatka, karczek, polędwica) są nasamprzód marynowane na sucho z przyprawami, następnie doprawiane czosnkiem, majerankiem i pieprzem, żeby wreszcie zostać zawekowanym w dużym słoju. Tak zakonserwowane mięso potrafi zachować świeżość i walory smakowe nawet do pół roku. I przyznam szczerze – żaden gulasz angielski czy przysmak śniadaniowy nie może się równać!
Na koniec może coś spoza Niemczy, żeby nie było że tylko tam się wytwarza dobre, tradycyjne wyroby. Świnka pieczona po zaciszańsku. To po prostu świnia pieczona w całości, dawniej przygotowywana na specjalne okazje jak chrzciny czy wesela. Aromatyczna, pikantna skórka dobrze przypieczonego prosięcia to nawet dziś rarytas. (Co ja mówię?! Przecież dziś w ogóle dobre wyroby mięsne są rarytasem. Ongiś jeno nie dało się tak z lekka spsować mięsiwa a wodą i sztucznemi wyrobami mięso prawdziwe zastępować). W czasach, gdy mięso nie było dostępne na co dzień widok upieczonej świni był ozdobą stołów biesiadnych i najsmakowitszym ich kąskiem.
Jak widać Dolny Śląsk pośród pięknych gór i wyżyn kryje prawdziwe bogactwo tradycyjnego smaku. Będąc tam nie wypada wręcz nie skosztować tego, co ów nader atrakcyjny region ma do zaoferowania naszym podniebieniom. Smacznego!
Marcin