Skoro już nadmieniliśmy salami to nie wypada nie rozwinąć tematu. To także jest kiełbasa, zresztą jedna z najpopularniejszych na świecie. W Polsce spotykana dzisiaj częściej na pizzy, stąd kojarzona z Włochami. I słusznie, bowiem właśnie Włochy są ojczyzną tej smakowitej kiełbasy.
Czas również obalić kilka mitów. Prawdziwe salami jest robiona z osła – Fałsz. Oczywiście, z osła też, szczególnie na południu Włoch, dodatkowo kilka wieków temu. Jednak równie prawdziwe salami zjemy z wieprzowiny, wołowiny, koniny. Pojęcie “Salami” bowiem nie odwołuje się (jak np. Antrykot, schab czy ligawa) do konkretnego rodzaju mięsa, a raczej do metody jego przyrządzania oraz efektu końcowego.
Salami szturmem wzięło kuchnie całego świata i doczekało się swoich, często nieco udziwnionych wersji zagranicznych. Na przykład francuska Saucisson sec, czyli po prostu sucha kiełbasa, wytwarzana tak, aby mogła przetrwać długi okres przechowywania, podobnie jak hiszpańska Salchichón. Pochodzące również z Płw. Iberyjskiego Longaniza i Chorizo, podłużne płaskie i bardzo suche, spotykane czasem w polskich sklepach mięsnych (rzadko kupowane, gdyż ich ceny zazwyczaj są zawrotne). Bliska ich krewna – pochodząca z Portugalii Linguica, zyskała sobie popularność w Indiach (Goa), jeszcze za czasów portugalskich kolonizatorów. A z Indii niedaleko już było do Indochin, gdzie ta odmiana kiełbasy zadomowiła się na dobre. Do dziś spotyka się ją na Filipinach, w Malezji czy Chinach.
Pójdźmy jeszcze dalej, bowiem Japończycy wytworzyli własną, ciekawą odmianę tego przysmaku. W południowej Japonii można skosztować salami… z rekina. I jak w ewolucji zwierząt, poszczególne gatunki gdzieś przestają być tymi samymi gatunkami, stając się czymś zupełnie innym. Już nie odmianą, a zupełnie nowym gatunkiem. Czy to ciągle jest salami? Jednak skoro pies nie jest już wilkiem, a ciągle jest z rodziny psowatych, to i japoński specyfik z rekina to już może nie salami, jednak ciągle jest to kiełbasa. Niestety nie było mi dane próbować owego specyfiku, ale obiecałem sobie, że choć raz w życiu wybiorę się do Japonii. Może będzie okazja skosztować?